Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Rzymskokatolicka Parafia Ducha Świętego i NMP Matki Kościoła

ul. Bolesława Krzywoustego 2, 47-232 Kędzierzyn-Koźle

Sprawozdanie z sesji formacyjnej dla nauczycieli i rodziców „Wychowanie na czas wojny religii i kultur” 09 kwiecień 2016 r.

W drugim tygodniu wielkanocnym, kończącym Tydzień Miłosierdzia dnia 09.04.2016 r. odbyło się, w Parafii Ducha Świętego i NMP Matki Kościoła w Kędzierzynie-Koźlu kolejne spotkanie nauczycieli wychowawców i rodziców z br. Tadeuszem Rucińskim FSC, wokół tematu „Wychowanie na czas wojny religii i kultur”. Spotkanie było możliwe dzięki życzliwości ks. proboszcza Edwarda Bogaczewicza, który Brata zaprosił i gościł, powierzając mu również niedzielne kazanie.
Spotkanie sobotnie rozpoczęło się Eucharystią, którą sprawował dla nas ks. Marcin Pilch, lekcję czytała p. Anna Penkala, modlitwę wiernych przedstawił Bogu p. Adrian Kłos a śpiewy prowadziła nasza druga organistka p. Joanna.


Przyjechali do nas nauczyciele, katecheci i rodzice z Reńskiej Wsi, Przewozu, Strzelec Opolskich, Ujazdu, Raciborza, Krowiarek, Cyprzanowa, Walc i z Kędzierzyna-Koźla, razem 30 osób.
Po zgłoszeniu się u p. Basi i po poczęstunku rozpoczął się wykład a następnie warsztaty udokumentowane stosownym potwierdzeniem udziału, które powinno być włączone do dokumentacji, dotyczącej samokształcenia się nauczyciela.

Wykład

Diagnoza sytuacji, w której obecnie żyjemy i wychowujemy młode pokolenie, jest absolutnie uprzednia względem dzisiejszego tematu, ponieważ pozwala zrozumieć w czym jest problem, cóż to za wojna, z kim i o co? Nie pomaga w tym, przyjęty w mediach, styl objaśniania rzeczywistości, gdyż ma charakter niekończącej się opowieści (nawet w programach informacyjnych, nie wspominając o tasiemcowych serialach). A tu potrzebna jest zwięzłość przypowieści (całość z morałem) i euklidesowa logika.
Zatem, podążając tym tropem przyjrzyjmy się islamowi, bo to on przenika do naszego społeczeństwa i domaga się zajęcia stanowiska wobec siebie.
Badania naukowe, między innymi również, Johna Wansbrougha dowodzą, że pierwsze zapiski biograficzne jak i zapiski objawień, które miał Mahomet (handlarz wielbłądów) są inskrypcjami na monetach, muszlach, sznurkach w języku aramejskim, syryjskim czy greckim. Objawienia trwały 20 lat począwszy od 610 r.(co do dat też nie ma zgodności), kiedy to Archanioł Gabriel dał mu misję nawrócenia świata dla Allaha. Po 50 latach dokonano pierwszych redakcji, natomiast po 150 latach od śmierci Mahometa, w kontekście gorących dyskusji na temat życia i nauczania proroka, powstał Koran w obecnym kształcie, w języku arabskim i nie podlega już żadnym zmianom. Jest konglomeratem religii żydowskiej, chrześcijańskiej i staroirańskiej, wykazuje podobieństwa do starożytnych ksiąg liturgicznych judeochrześcijańskich. Początkowe sury są łagodne a późniejsze, w miarę zwiększającego się zasięgu oddziaływania, stają się coraz ostrzejsze aż do uznania tylko dwóch rodzajów ludzi: wiernych i niewiernych. John Wansbrough porównał źródła wcześniejsze ze źródłami arabskimi i wykazał różnice trudne do pogodzenia. Pojawiają się pytania w kwestiach związanych ze źródłami islamskiego prawa, boskiej natury Koranu oraz rolą proroka jako moralnego wzorca, na które to pytania pobożni muzułmanie odpowiadają milczeniem licząc, że ten rewizjonizm przeminie. Temat ten uzupełnia np.: książka „Przewodnik po islamie i krucjatach” Roberta Spencera.


Z punktu widzenia nas chrześcijan istotne jest, jak nasza cywilizacja kultura i religia są postrzegane przez islam. O Jezusie, który jest wspomniany w Koranie jako prorok, mówi się, że nie jest Bogiem ani Synem Bożym, nie On został ukrzyżowany tylko Jego sobowtór i nie zmartwychwstał, ma przyjść na końcu świata, by zniszczyć chrześcijan. Dlatego wystosowano apel do chrześcijan: „Jeśli odrzucicie boskość Jezusa pokochamy was”. Należy się zastanowić, czy koraniczny Jezus jest tym samym Jezusem, założycielem chrześcijaństwa? Temat ten uzupełnia np.: książka „Wiara, rozum i wojna z dżihadyzmem” Georga Weigela
Jaka jest prawdziwa twarz islamu? Przedstawia się jako religia pokoju, a nawołuje do świętej wojny przeciw niewiernym i podbijanie świata dla Allaha. Dżihad, doskonale znane nam słowo, tłumaczy się dwojako: dżihad wielki, czyli walka ze swymi słabościami, grzechami, złymi pokusami oraz działalność na rzecz swojej gminy (tak rozumiany, dominuje w obecnych przekazach medialnych, by udowadniać pokojowość islamu) i dżihad mały (kital) związany z walką zbroją przeciw niewiernym. W czasach Mahometa dżihad rozumiany był jako walka mieczem i podstępem, by podporządkować świat Allahowi. Jej pierwszy etap to było zjednoczenie arabów, a drugi etap to podbój Cesarstwa Bizantyjskiego, podbój Afryki Północnej, Persji, Bliskiego Wschodu, Azji Środkowej i Półwyspu Iberyjskiego. W ciągu 100 lat od swego powstania muzułmanie znaleźli się w okolicach dzisiejszego Paryża. Z czasem muzułmanie zostali wyparci z basenu Morza Śródziemnego, ale nigdy nie zrezygnowali z walki zbrojnej. Widzimy ich i w późniejszych wiekach na terenach innych narodów z mieczem w ręku i okrzykami „Allahu Akbar”. Lekturą uzupełniającą ten temat może być np.: książka Andrzeja Solaka „Modlitwa mieczy”.


Drugi sposób opanowania świata i podporządkowania go Allahowi to hidżra, czyli islamizacja i podbój przez „wędrówkę ludów”. Ten sposób działania zrodził się w Europie i w tej chwili niszczy przede wszystkim Francję, Niemcy, Wielką Brytanię , kraje skandynawskie, Kosowo oraz inne kraje europejskie. Wojna demograficzna czyli zaludnianie trwa już od dawna. W latach 80-tych na najlepszych uczelniach europejskich studiowało wieku synów szejków, którzy nie wrócili do swych krajów, ale wtopili się w dane społeczeństwa i są w ich sercu w jego strukturach. Są liczni, dobrze wykształceni, zdobyli umiejętność wpływania na umysły ludzi dobrej woli. Jeśli pozostali wierni swemu wyznaniu to ich zadaniem jest podporządkować lub zniszczyć naszą kulturę, sztukę, tożsamość, moralność, nasze wartości, naszą wolność, naszą cywilizację. Czy to się nie dzieje na naszych oczach? Wspomniana wojna demograficzna przybrała na sile wraz z falą uchodźców (nachodźców). Ilu spośród nich naprawdę ucieka przed wojną, a ilu korzysta z okazji, by polepszyć sobie życie w bogatej Europie. Ilu idzie do Europy na wezwanie swoich muftych a ilu z nich to przeszkoleni terroryści i bojownicy, po odpowiednim praniu mózgu, którzy gotowi są rozerwać się, by dostać się do raju (dżannah).


I wszyscy są wierzący! Przekonani o wyższości swej religii nad innymi religiami, przekonani o prawdziwości twierdzenia, że „ten, kto sieje strach ma prawo do władzy”, muzułmańscy mężczyźni chcą konfrontacji z mężczyznami europejskimi i kogo mają przed sobą?


Sytuację tę już dawno proroczo opisała Oriana Fallaci w książkach „Wściekłość i duma” oraz „Wywiad z sobą samą. Apokalipsa”, jak również Jean Raspail „Obóz świętych”, jak również Michael Houllebecq „Uległość”. Warto sięgnąć do tych książek, by mieć szerszy obraz sytuacji, a nie tylko to, co odpowiednio spreparowane, podadzą w telewizji.


Warto też wiedzieć, że postępującą islamizację Europy Zachodniej ułatwiła działalność Frankfurckiej Szkoły Badań Społecznych, której pierwszy promotorem był sam Władimir Iljicz Ulianow Lenin, gdy okazało się, że bolszewizm nie dotrze do krajów Europy Zachodniej (więcej o niej stronie wolna-polska.pl). Zatem, w 1922 roku w Moskwie zapada decyzja, że należy tak zorganizować lewicujących, wpływowych ludzi (byli do niemieccy intelektualiści żydowskiego pochodzenia), by „zrobili z cywilizacji zachodniej odrażający smród”. Wszystko się udało. Rzeczona grupa znalazła się w ramach istniejącego już Instytutu Badań Społecznych na Uniwersytecie we Frankfurcie (później się usamodzielniła). Jej pierwotnym celem było „uatrakcyjnianie programu rewolucyjnego”. Szkoła Frankfurcka jest autorem rewolucji kulturowej lat 60-tych i twórcą kontrkultury wobec tego, co było paradygmatem kultury chrześcijańskiej czyli: rodzina, Kościół, naród. Działali bardzo skutecznie wyrywając cywilizację z jej fundamentów, z jej wartości i z jej tradycji i usiłując zorganizować ją na nowo, tak sztuczną i mechaniczną, jak nowoczesna fabryka. Powiodło się, ale efekt tego był taki, że w tak przygotowane podłoże (być może bez pierwotnej świadomości skutków) wchodził i nadal wchodzi islam, ze swymi wartościami, metafizyką, siłą, ze swą konsekwencją w oddawaniu się Bogu. Jest akcyjny na tej „pustyni duchowej”, która zionie pustką i przed którą człowiek instynktownie się broni.
A współczesny islam radykalizuje się, choć nieustannie przedstawia siebie, przede wszystkim europejczykom, bo ci mało o nim wiedzą, jako religię miłującą pokój. Najlepszym tego dowodem są ruchy polityczne i religijne wewnątrz islamu postulujące powrót do „religii przodków”(salafizm) oraz ruch interpretujący Koran i hadisy dosłownie i uznający wyższość islamu nad wszystkimi religiami oraz potrzebę dominacji nad nimi (wahhabizm). Z nich wywodzi się XX-wieczny fundamentalizm islamski. Zatem, zdaniem znawców islamu np.: ks prof. Khalia Samira jezuity egipskiego, to duży błąd odrywanie terroryzmu islamskiego od religii islamskiej (a tak czynią niektórzy dziennikarze), która w przeciwieństwie do chrześcijaństwa, reguluje każdą dziedzinę życia wyznawcy (szczególnie społeczną, polityczną i gospodarczą), zostawiając mu znikomy procent jego wolności osobistej. Zdecydowana większość „nachodźców”, w imieniu swej religii nie chce się integrować ze społeczeństwem zastanym, lecz świadomie się marginalizuje, nie zabiega o naukę języka, wykształcenie i zdobycie pracy i tworzy własne dzielnice w zachodnioeuropejskich miastach, których nikt nie kontroluje, i z których wyprowadzają się niemuzułmanie. Ten faktyczny stan rzeczy jest tematem tabu w prasie zachodniej, ponieważ za takie twierdzenia można zostać ukaranym. Kto na to pozwala? Temat ten uzupełniają np.: książki: „Dżihad i samozagłada Zachodu” Pawła Lisickiego, „Śmierć Zachodu” Patricka Buchanana, „Dżihad contra Mcświat” Beniamina Barbera.


Faktem jest, że Polsce Liga Muzułmanów RP ma w Warszawie meczet ruchu wahhabickiego (bez minaretów wprawdzie, lecz ich budowa to kwestia 2 tygodni), ufundowany przez majętnego człowieka z Arabii Saudyjskiej. Wiedzieć również należy, że w europejskiej sieci na rzecz przybywających muzułmanów, „zagospodarowano” również Polskę. Występuje ona w przewodnikach dla „nachodźców” nie tylko jako trasa tranzytowa, ale również docelowa z ośrodkami polskimi i instytucjami poza rządowymi w Warszawie udzielającymi pomocy nielegalnie przychodzącym.


Już nie jest tajemnicą, że napływ muzułmanów na Europę jest zorganizowany. Do wiadomości publicznej coraz częściej docierają niejawne informacje o grupie bardzo bogatych i wpływowych ludzi skupionych wokół Georga Sorosa, miliardera amerykańskiego, który tym wszystkim zdaje się sprawnie zawiadywać. Prawdopodobnie do nich dołączają się dyktatorzy, pozbawieni władzy wskutek „wiosny arabskiej”. Ich złość na mocarstwa zachodnie jest oczywista i uzasadniona. A nam „maluczkim” „światłe autorytety” tłumaczą, że to humanitarnie jest przyjmować z otwartymi rękami i wielce przyjaźnie ludzi szukających schronienia przed prześladowaniami, że napływ jest spontaniczny, że to w obronie swego życia tu ciągną (pewno są i tacy, choć nieliczni). Przy czym jakoś nie słychać, że na Bliskim Wschodzie życie tracą przede wszystkim chrześcijanie i to z rąk muzułmanów. Jaka jest ich sytuacja pokazuje najnowszy film „Insha Allah. Krew Męczenników” w reż. W. Gadowskiego, M. Grabysy i M. Króla o prześladowaniu chrześcijan w Iraku i Syrii i ich oprawcach z ISIS. To są najlepsi chrześcijanie, bo choć mogą przejść na islam i uratować życie to jednak tego nie robią, więc giną (co 5 min. jeden chrześcijanin), a w najlepszym wypadku są wypędzani i przebywają w tragicznych warunkach w obozach dla uchodźców. Tak funkcjonuje „religia miłości i pokoju” na swoim terytorium, co będą robić na naszym, gdzie jej wyznawcy tak tłumnie są kierowani i zapraszani? Już nie pierwszy raz liczne kobiety i dzieci muzułmanów (a ich widzimy na ekranach telewizyjnych) były tarczą ochronną dla działań terrorystycznych. Wystarczy wspomnieć poszukiwanego Osamy bin Ladena, przechadzającego się w otoczeniu swych żon i dzieci, lub fakt umiejscowienia dowództwa terrorystów w podziemiach przedszkola, a po zbombardowaniu tego miejsca pokazywać światu barbarzyństwo sił zachodnich. Nie inaczej jest teraz. Promotorzy napływu imigrantów doskonale znają europejskie nastawienie do kobiet i dzieci (zupełnie różne od islamskiego) i to wykorzystują.


Jak wyżej wspomniano akcja napływu muzułmanów na Europę jest wyraźnie sterowana. Wygląda na to, że z ich pomocą realnie rządząca światem masoneria, chce dorżnąć chrześcijaństwo za Zachodzie i wykorzenić je w centrum i na wschodzie Europy (obowiązkowe kwoty uchodźców rozdzielane przez urzędników unijnych). Kto wbija ludziom do głowy, że multi kulturowość jest szansą dla katastrofalnej sytuacji demograficznej Europy (cóż za precyzyjny i długofalowy plan: najpierw wprowadzać ateizm, jako wyznacznik nowoczesności, potem setkami tysięcy zabijać europejczyków nienarodzonych - potencjalnych chrześcijan, a potem wprowadzać na ich miejsce setki tysięcy młodych muzułmanów „dla poprawienia demografii”). Być może inni konstruktorzy „najazdu na Europę” też realizują swe cele, kosztem swych pobratymców (ich trudy wędrówki, zagrożenia, ryzyko śmierci i chorób szczególnie dzieci). To jednak wydaje się być wkalkulowane w koszty „operacji”, aczkolwiek bardzo nośne i poruszające w swym obrazie dla Europejczyków.


Obecnie wszystkie społeczności europejskie sprzeciwiają się (choć nie zawsze otwarcie i głośno) napływowi muzułmanów, a co robią ich rządy? Mydlą oczy, wprowadzają poprawność polityczną (między innymi: nie można źle mówić i pisać w gazetach o uchodźcach i o tym, co oni wyprawiają). Jakby rządy państw zachodnich sprzymierzyły się przeciw własnym narodom. Czyżby nie widziały zagrożenia, choć czuje je przeciętny obywatel? Czy może wykonują masoński plan walki z prawdziwym Bogiem i prawdziwą religią?


Istnieje już wiele opracowań tego tematu, gdzie wypunktowano dokładnie stan rzeczywisty.
W Polsce przeciętnie jest bardzo słaba wiedza o islamie, a jeśli wie się cokolwiek, to często nieprecyzyjnie lub zgoła fałszywie. Dlatego polecenia godną jest tu książka Stanisława Krajskiego „Masoneria, islam, uchodźcy – czy czeka nas wielka apokalipsa”. Ten polski publicysta, filozof, tłumacz i prozaik dysponując dogłębną wiedzą na temat islamu i masonerii, opracował swoją książkę rzetelnie, w oparciu o fakty nie tylko historyczne .Można znaleźć tam odpowiedzi na pytania: Czy masoni wyznają islam? Czy bóstwo masonerii jest tożsame z Allahem? Islam i masoneria jedna droga? Jak masoneria przygotowała Europę do wielkiej apokalipsy? Kto nachalnie powtarza przedziwne stwierdzenie, że uchodźcy są szansą dla Europy. Kto promuje islam w Polsce? Feministki i islam itp. Tak sformułowane problemy badawcze tego naukowca, a przede wszystkim wyniki badań, otwierają przed nami wiedzę, do której pasują fakty usłyszane w naszych „Wiadomościach” lub innych programach informacyjnych, aczkolwiek przedstawiane nam w zupełnie innym kontekście.


Obraz islamu w polskiej literaturze przedstawił H. Sienkiewicz oczami Stasia Tarkowskiego, bohatera „W pustyni i w puszczy” (lektury szkolnej, nie wiedzieć dlaczego nieobowiązkowej lub w ogóle wycofanej). Mahdi, przed którym stanął Staś, (o czym wspominaliśmy w poprzednim wykładzie), jest odzwierciedleniem Mahometa, jego rządów i jego religii. Staś jest wstrząśnięty tym, co zobaczył na ulicach islamskiego miasta: bicie ludzi za najmniejsze przewinienie (a kalifowie na czele z samym Mahdim robili co chcieli), głowa bohaterskiego Gordona zatknięta na palu, oraz przybycie i przemówienie Mahdiego. Wrzawa i tumult, jakiego Staś dawno nie widział i kazanie proroka: o karach za przewiny, o raju i szczęściu dla zwycięzców i zmartwychwstaniu za poniesioną śmierć, o widzeniu, w którym Bóg domaga się krwawego podboju świata dla siebie, błogosławieństwo dla wojny i śmierci. Słuchający go ludzie wydawali się być uwiedzeni jego mową, płakali, rozdrapywali ziemię po której stąpał Mahdi, a tańczący derwisze oddawali cześć prawie boską prorokowi.


Nie inaczej jest dzisiaj. Widzimy bojowników islamskich zabijających niewiernych, ich przemowy, ich twarze, ich bezwzględność. Choć, na potrzeby europejskich odbiorców, poprzez usłużnych dziennikarzy czy „autorytety moralne”, kategorycznie oddziela się terroryzm islamski od religii islamskiej i piętnuje się go. Jest to jednak ontologiczny fałsz, jak też uparte akcentowanie dżihadu wielkiego, będącego synonimu pracy wyznawcy nad swym charakterem i pobożnością, jako sedna religii islamskiej – o czym wspomniano wyżej.
Powyższy, pobieżny zarys przedstawia nam ludzi, którzy stoją u bram Polski , na jej granicy, więc, co my na to?

 

Jak powinniśmy reagować dysponując dostępną nam „bronią” to jest wychowaniem, mając świadomość, że jest to działanie długofalowe. Oto przykładowe kierunki.

  1. Przede wszystkim i ponad wszystko umacniać tożsamość. Jest to niemożliwe bez odwoływania się do historii: tej wielkiej dotyczącej dziejów naszego państwa, narodu jego kultury, nauki i bogactw, tej lokalnej dotyczącej regionu, w którym mieszkamy, jego specyfiki, folkloru, znaczenia i tej najbliższej, rodzinnej, historii naszych przodków ich pochodzenia, życia i znaczenia dla nas, ich następców. Tego wszystkiego należy uczyć w szkole. Zatem, przywrócić należy, obecnie funkcjonujący szczątkowo, przedmiot „historia” i dołożyć wszelkich starań, by była kompletna i nie zafałszowana. W taką wiedzę wyposażone dzieci miałyby podstawę do kształtowania siebie, uznania swej wyjątkowości narodowej a jednocześnie uznania, na zasadzie logiki, że jeśli Polacy są wyjątkowi, to inne narody też.
  2. My, jako wychowawcy musimy sami doposażyć siebie w dumę, wierność i odwagę, by przekazywać je naszym uczniom. Duma rozumiana jest tu jako uznanie swej wartości, której nie jesteśmy autorami. Tak rozumiana duma domaga się odkrywania i poruszania się w prawdzie, znajomości bohaterów, wyzbycia się raz na zawsze pedagogiki wstydu, szeroko propagowanej przez michnikowszczyznę. To jest mój kraj, bo ja jestem jego członkiem, to jest mój Kościół bo ja jestem jego członkiem, to jest moja rodzina, bo ja jestem jej członkiem. W tym duchu wychowywane dzieci byłyby dumne ze swej przynależności państwowej, narodowej i kulturowej. Wierność to stałość, niezmienność nawet wobec grożącej kary, potrzeby chwili lub korzyści. To solidarność z tymi, z którymi się żyje i coś tworzy, to odpowiedzialność za nich. Odwaga jako cecha, której nie musi się udowadniać, a która pojawia się natychmiast, gdy zagrożony jest nasz system wartości, nasza wolność, gdy szkalowane są nasze przekonania lub nasze wyznawanie Boga. U mężczyzn określana jest jako męstwo, a u kobiet jako dzielność. Odwaga to sprawa ducha, a nie siły.
  3. Zachęcać do czytania odpowiednich książek. Podsuwanie dzieciom i młodzieży coś, co jest wartościowe zarówno w swej treści jak i formie. Niektórzy nauczyciele przynoszą na lekcje książki, krótko je omawiają, a potem czytają ciekawszy fragment nie podając jego zakończenia i takim sposobem zachęcają do sięgnięcia po właśnie tę książkę. Przykładowe to książki Zofii Kossak-Szczuckiej „Bursztyny” – zbiór opowiadań z dziejów Polski, czy opowiadanie „Orlęta”, czy „Kłopoty Kacperka, góreckiego skrzata” – baśnie polskie. Czytanie „Trylogii” H. Sienkiewicza, całej nie fragmenty, naprawdę daje czytającemu poczucie wzniosłości (wielokrotnie pisaliśmy już o tytułach wartościowych książek).
  4. Prowadzić dzieci i młodzież w miejsca emanujące historią. Zupełnie inaczej przeżywa się opowiadania będąc w ruinach jakiegoś zamczyska, zupełnie inaczej zapamiętuje się fakty uczestnicząc w rekonstrukcjach historycznych, których z resztą, jest coraz więcej, inaczej przemawiają przeróżne eksponaty muzealne i związane z nimi historie. Jeszcze inaczej oddziałują obiekty sakralne i ich geneza. Sam pobyt w miejscu związanym z jakim ważnym wydarzeniem oddziałuje na człowieka, szczególnie młodego, niezatartym wrażeniem i poczuciem uroczystości chwili. Prawdą też jest, że trzeba przygotować uczniów na lekcjach do takiego uczestnictwa w historii swego narodu.
  5. Często pokazywać dzieciom i młodzieży skutki działania „Szkoły Frankfurckiej”, obecnej i w naszym społeczeństwie. Omawiać należy tzw. tożsamość towarową, której głównym przesłaniem jest wiązanie ludzi z marką towarów (plaga wśród młodzieży), tzn. wtedy mają poczucie własnej wartości, gdy noszą markowe ubrania i posługują się rzeczami markowymi. Nawet nie dostrzegają, że będąc zaabsorbowani towarem, sami się nim stają i są do kupienia, użycia i wyrzucenia. Powinniśmy zwracać uwagą uczniów na symptomy acedii w ich życiu (rozleniwienie, znudzenie, obrzydzenie często sobą samym) i pokazywać drogi wyjścia (był już wykład o acedii). Powinniśmy podkreślać, że polityczna poprawność i hipertolerancja to śmierć prawdy, woli, ducha, rozumu i zdrowego rozsądku a lansujący je postmodernizm stara się przekonywać ludzi, że wszystko wolno, że wszystko jest grą, że wszystko jest umowne, nie należy zagłębiać się w poszukiwanie prawdy, bo ktoś już zadecydował, co jest prawdą i tylko to obowiązuje.
  6. Potrzebne są lekcje o islamie, ale w formie projektów przygotowywanych przez uczniów. Niech sami dochodzą do różnych informacji, ucząc się jednocześnie krytycyzmu, łączenia faktów, analizy i wyciągania wniosków. To uchroni ich od bezkrytycyzmu i przyjmowania na wiarę wszystkiego, co ludzie złej woli zechcą im wtłaczać do głów. Będą odporni na narrację i sugestię tak wszechobecną w mediach.
  7. Na zasadzie metody porównawczej niech nasi uczniowie zestawiają chrześcijaństwo i islam. Wyjdą ciekawe rzeczy np.: co mają na myśli chrześcijanie, gdy mówią o pokoju, a jak pojmują pokój muzułmanie. Jak reagują na domniemaną obrazę Koranu i Allaha (Asia Bibi, Benedykt XVI i jego ratysbońskie cytacje muzułmańskiego uczonego Ibn Hazma (zm.1069 r.), który to uczony twierdził, że jeśli będzie taka wola Boga, to człowiek będzie nawet oddawał cześć bożkom. Za ten cytat zaszlachtowano wielu chrześcijan), a jak reagują w rzeczywistych przypadkach obrazy wiary i Boga chrześcijanie. Jak funkcjonuje religia w państwie islamskim (wszystko podporządkowane Koranowi, regulującemu najdrobniejsze szczegóły życia wyznawcy, przy czym warstwa oświeconych jest wolna od wszelkich ograniczeń. To są panowie a służą im ich niewolnicy. W cywilizacji chrześcijańskiej jest realny rozdział religii od państwa a prawo i moralność obowiązują wszystkich. Allah żąda absolutnego poddania się i podporządkowania, Jezus oczekuje miłości i zaprasza nas do wierności, bo sam jest wierny.
  8. Dobrze jest omawiać postaci konkretnych Polaków, z których powinniśmy być dumni a prawie ich nie znamy np.; Przemysław Gintrowski i Jacek Kaczmarski i analizować ich profetyczną twórczość.
  9. Lansować, a jak trzeba to odtworzyć harcerstwo, które jakoś dziwnie zniknęło z medialnego przekazu publicznego, a jest i działa. Prawo harcerskie dysponuje gotowym i dawno wypróbowanym kodeksem postępowania, na którym wyrosło nie jedno pokolenie prawych Polaków. Sformułowane jest następująco:

- Harcerz sumiennie spełnia swe obowiązki wynikające z przyrzeczenia harcerskiego.
- Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.
- Harcerz jest pożyteczny i niesie pomoc bliźnim.
- Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza.
- Harcerz postępuje po rycersku.
- Harcerz miłuje prawdę i stara się ją poznać.
- Harcerz jest karny i posłuszny rodzicom i wszystkim swym przełożonym
- Harcerz zawsze jest pogodny.
- Harcerz jest oszczędny i ofiarny.
- Harcerz jest czysty w myśli, mowie i uczynkach, nie pije alkoholu, nie pali tytoniu.
Nie ma się co dziwić, że „zapomniano” o tym modelu wychowania, ponieważ każdy punkt prawa harcerskiego stoi w opozycji do postmodernistycznych „wartości” w wychowaniu, o których wspomniano wyżej lub nie są one w stanie wymodelować w młodym człowieku postawy choć trochę zbliżonej do postawy harcerza. Po za tym nie oto chodzi w postmodernizmie, by formować prawych i wartościowych ludzi tylko hiperkonsumentów, singli, ateistów, bez przynależności narodowej, bez tradycji przodków, tworzących łatwo sterowalną masę. Ten cel jest, gdzie niegdzie, powoli osiągany.
Zachodzi pytanie, czy harcerstwo i podobne kierunki wychowania muszą zniknąć, bo ktoś gdzieś tak zadecydował?
10. Przy różnych okazjach pedagogicznych systematycznie wracać do prawdy: kim naprawdę jesteśmy, jak wartościowi jesteśmy (niektóre dzieci w ogóle tego nie słyszą od swoich rodziców), a wartość ta jest w nas, jako osobach, a nie w tym co mamy i najważniejsze kim chce nas mieć nasz Bóg i kim dla Niego jesteśmy.

 

Tak zaplanowane wychowanie, mieszczące w sobie powyższe, tylko przykładowe, wątki, jest w mocy ukształtować ludzi dojrzałych, odpowiedzialnych, przekonanych o swej wartości i wartości cywilizacji, w której żyją. Ludzi odważnych i silnych duchowo, którzy stawią opór nie tylko manipulacji, którą posługują się ludzie złej woli, ale też realnemu zagrożeniu zewnętrznemu.


I to jest odpowiedź nas nauczycieli (inni niech skutecznie działają na swych odcinkach życia społecznego), na zagrożenie dla naszej tożsamości kulturowej, przedstawione w pierwszej części wykładu. Mamy niestety do czynienia z wojną bez wypowiedzenia jej, bez linii frontu, bez pola walki, bez precyzyjnie określonego wroga, gdzie nie wiadomo kto jest sprzymierzeńcem a kto wrogiem nawet wśród swoich.

 

Warsztaty

Po południu pracowaliśmy wokół pytań: Jak razem dochodzić prawdy o swej tożsamości, o historii, o rzeczywistości?
- zwracać swą uwagę i uwagę naszych dzieci na to, jakich stacji informacyjnych słuchamy i czuwać nad tym, by nie omijać stacje z przeważającym wkładem obcego kapitału. Te stacje zawsze mają problem z obiektywnością i przedkładają racje i punkt widzenia właściciela nad faktami.
- porównywać informacje z mediów lewicowych z informacjami z mediów prawicowych i dochodzić wraz z dziećmi, z czego wynikają różnice w informacjach, dlaczego rozłożono tak akcenty, a nie inaczej, dlaczego pominięto niektóre szczegóły lub niektóre informacje w ogóle się nie pojawiły,
- prawicowe portale podpowiadają, które książki pisane są przez autorów wiarygodnych, starsi lepiej się w tym orientują,
- jeśli chcemy uzupełnić wiedzę to w wyszukiwarce poświęcamy uwagę tym relacjom, które są obiektywne, a nie słuchamy ludzi, którzy mówią o samych sobie lub o swych interesach,
- Dobrze jest wymieniać się wiedzą. Młode pokolenie, począwszy od nastolatków, doskonale porusza się w meandrach funkcjonowania komputera, jego wyszukiwarek, stron internetowych czy zakupach, starsze pokolenia wie, czego powinno się szukać, mają intuicję, co warto oglądać i słuchać, jakie np.: książki kupować, mają wiedzę, co mogłoby młodych zainteresować, jakie tematy i w którym kierunku warto poszukać, na co oni sami nigdy by nie wpadli. Taka współpraca zdaje się dawać satysfakcję obu stronom, jest skuteczniejsza, ubogacająca w wiedzę, co jak przeżywamy i czym się interesujemy i może być pomostem łączącym pokolenia.
- trzeba ciągle podkreślać młodym, że odkrywanie mechanizmów działania manipulacji osłabia ją o 90%, więc trzeba to robić i to wspólnie,
- wydaje się być skuteczniejsze podawanie młodzieży interesujących tematów, autorów wykładów i ciekawszych książek bez podawania stron internetowych, tytułów gazet czy stacji telewizyjnych. Niech szukają poprzez np.: Google. Szybciej tak się zainteresują niż przez podanie mediów ogólnie wyśmiewanych.

 

Drugie pytanie warsztatowe: Jak przywracać poczucie dumy z bycia Polakiem i chrześcijaninem?
- przyczynić się do tego mogą dobre produkcje filmowe o naszych nieznanych dotąd, celowo przemilczanych lub zapomnianych bohaterach z różnych epok, oglądanie ich i omawianie na lekcjach,
- odkłamywanie historii bohaterskich Polek i Polaków dokonywane dla poprawności politycznej lub na zlecenie obcych, nieprzyjaznych nam państw – również za pomocą filmów lub teatrów, oglądanie ich i omawianie na lekcjach,
- pogłębianie wiedzy o wielkich Polakach poprzez prezentacje komputerowe przedstawiane zarówno na lekcjach jak i wychodzenie z nimi na zewnątrz szkoły do innych instytucji czy placówek edukacyjnych i nie tylko,
- prezentowanie wiedzy o Polsce na zewnątrz poprzez Internet np. projekt „Piękna Polska” i zdjęcia polskich krajobrazów, zabytków itp. Świetna inicjatywa organizatorów Światowych Dni Młodzieży, polegająca na wydrukowaniu folderów z krótką historią Polski w kilku językach i rozdanie ich młodym, którzy przybędą do naszej ojczyzny,
- poważny i konsekwentny powrót do idei harcerstwa (teksty przedwojenne, zdobywanie sprawności,
- powrót do baśni (ale tych nie spreparowanych i wypranych z mądrych morałów) i legend, które tłumaczą kulturę i cywilizację zachodnią,
- dowartościowywać i doceniać wychowanie chrześcijańskie. Gdy jest się dobrym chrześcijaninem to na pewno będzie się też dobrym Polakiem. Udowadnia to historia naszego narodu.

 

zdjęcia: Anna Nycz

III NIEDZIELA WIELKANOCNA
14.04.2024


ogloszenia

intencje





 [aktualizacja: 29.01.2024]
Na rok 2024

katechumenat