Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Rzymskokatolicka Parafia Ducha Świętego i NMP Matki Kościoła

ul. Bolesława Krzywoustego 2, 47-232 Kędzierzyn-Koźle

Sprawozdanie z sesji formacyjnej dla nauczycieli wychowawców i rodziców „Wychować sumienie do drżenia” 21 kwiecień 2018

W niedzielę „Dobrego Pasterza” gościliśmy w naszej parafii brata Tadeusza Rucińskiego FSC z Częstochowy, który został zaproszony przez naszego ks. proboszcza prałata Edwarda Bogaczewicza, zarówno dla nauczycieli (na sobotę) jak i całej parafii (na niedzielę).Tematem sesji formacyjnej było sumienie i jego działanie jako pomoc na drodze do nieba dana rodzajowi ludzkiemu przez Boga. Istotą wykładu jak i ćwiczeń była próba uzasadnienia, że dobrze ukształtowane sumienie, i tylko ono, może przeprowadzić człowieka, zanurzonego w doczesnym świecie, gdzie wychwala się wszystko to, co jest wbrew dosłownie każdemu z przykazań Bożym.

 

Na zaproszenie odpowiedzieli nauczyciele z Reńskiej Wsi, Krośnicy, Rudzieńca, Głubczyc, Strzelec Opolskich, Żużeli, Lekartowa, Raciborza, Cyprzanowa i z Kędzierzyna-Koźla.

Spotkanie rozpoczęło się obecnością przed Jezusem Eucharystycznym, którego podczas Mszy Świętej sprowadził na ołtarz ks. Marcin Pilch, ofiarując jej owoce za uczestników sesji, w intencji brata Tadeusza i w intencji nauczycieli naszej parafii. Słowo Boże z Dziejów Apostolskich przeczytała nam Jolanta Topór, modlitwę wiernych poprowadziła Anna Penkala a śpiewy mszalne intonowała nasza organistka Marta Otrząsek. Po błogosławieństwie i rozesłaniu przeszliśmy do Domu Parafialnego.

Przed wykładem załatwiane są formalności, potem zapraszamy uczestników na poczęstunek a następnie na wykład.

Wykład

Sumienie, które trzeba wychować do drżenia (właściwego funkcjonowania) jest sprawnością pozwalającą szczęśliwie przebrnąć przez gąszcz pułapek, zastawionych na konkretnego człowieka jak i całe społeczeństwa, przez nieuchwytnych inżynierów społecznych, budujących nowy wspaniały świat. Budowa trwa w najlepsze od ponad 100 lat i tak jest prowadzona, by mało kto się orientował w zachodzących zmianach. Zmiany te mają wspólny mianownik: wysadzić w powietrze dotychczasowy porządek dlatego, że jest on oparty na stwórczym zamyśle Boga i realizowany od tysięcy lat przez narody Księgi (Biblia).

Fakt, że rewolucja ta, dotykająca tego co jest pierwsze i najistotniejsze, przebiega prawie niezauważalnie, tłumaczy zastosowana metoda: albo „gotowanie żaby” (delikatnie podgrzewa się wodę, w której siedzi żaba i kiedy ona się zorientuje, że jest już zbyt gorąco nie może uciec i ginie, czyli w momencie, gdy ludzie zauważą, że przestają działać dotychczasowe zasady są już tak osaczeni „prawem” i odpowiednią narracją, że nie mogą nic zrobić i zmuszeni są akceptować to, co im się narzuca); albo „salami” (po cieniutkim plasterku tzn. bardzo powolutku pozbywa się społeczeństwo przynależnej mu wolności, krzycząc przy okazji jak się tych wolności broni, by w końcu nie można było zrobić niczego, co sprzeciwia się np.: poprawności politycznej); albo „akwarium” (tak jak rybom wymienia się wodę tak ludziom wymienia się wszystko to, co ich otacza. Niby ich samych się nie dotyka, jednak zmiany dokonuje to, o czym słyszą, czym się emocjonują, co pragną posiadać, a to jest odpowiednio spreparowane. Ta metoda wydaje się być wielce skuteczna). W obliczu tak nieuczciwych praktyk trzeba podjąć jakieś działania, by nie ulec manipulacjom spychających nas do nikąd. Okazuje się, że bronią taką, wszystkim dostępną, jest nasze własne sumienie. Musimy tylko dbać, by było nieustająco i dobrze formowane.

Przedpolem dla tematu o sumieniu są wykłady poprzednie, opisujące właśnie tę „zmienioną wodę w akwarium” czyli lansowany system antywartości, zwany nowoczesnością i postępem a kto się jemu sprzeciwia lub go krytykuje okrzyknięty jest ciemnogrodem, faszystą i głupcem. Precyzyjniej o tym mówiono w „Toksyny tolerancji”, „W matni poprawności”, „Koncepcje New Age”, „Zaprogramowane dzieci reklamy”, „Wizja świata i człowieka”, „Zmanipulowani”, „Seksualizacja czy wychowanie”, „Prawda i szczerość w wychowaniu”, „Dzieci wirtualnego świata”. Można je znaleźć na stronie Chomikuj.pl/KSW-KK

Wszystkim tym, którzy zajmują się formowaniem nowego pokolenia, a szczególnie nauczycielom, potrzebne jest rozeznanie, co się dzieje wokół, by wyjść na przeciw zagubieniu młodych ludzi, ponazywać zjawiska dziejące się wokół nich (czyli dać władzę nad nimi), określić moralność lansowanego stylu życia i odkryć prawdziwe intencje twórców nowego porządku. Wyposażeni w tę wiedzę młodzi dopiero wtedy mogą wybierać, jak chcą żyć. Zatem, nauczyciel ma nie tylko nauczyć, ale też pomóc zrozumieć rzeczywistość, ponieważ ma on taką misję wobec zafałszowanej rzeczywistość współczesnej. Będąc nauczycielem reprezentuje się wszystkich nauczycieli i wraz z uczniami podąża się w nurcie wartości leżących u podstaw uformowanego niegdyś życia społecznego i obowiązujących nadal jako paradygmat. Uczący nie może uprawiać swojej wizji, nie może zabiegać za wszelką cenę o popularność wśród uczniów, bo tak naprawdę traci autorytet i autentyczność, a chwilowy zachwyt uczniów z czasem przeradza się w pogardę. I trzeba mieć tego świadomość. Dobrze to ilustruje puenta z opowiadania o nauczycielce zwierzającej się swoim uczniom i czekającej na wzajemność. Kiedy jednak uczniowie nie okazują zrozumienia i empatii odwołuje się do ich sumień i wtedy słyszy od ucznia „moje sumienie ma się dobrze a pani niech swoje da do naprawy”.

Zatrata orientacji grozi nie tylko dzieciom i młodzieży, ale też dorosłym. Dlatego jeszcze raz należy uświadomić sobie, że Stwórca wyposażył nas w sumienie, które działa jak busola niezawodnie wskazująca kierunek, jak igła magnetyczna w kompasie, zawsze pokazująca północ, jak sejsmograf ostrzegający przed trzęsieniem ziemi. Sumieniu potrzebna jest wiedza i zrozumienie tego, co się wokół dzieje, by prawidłowo oceniać i odpowiadać na „nowości” przede wszystkim moralne. Można je określić jako: deprawacja, dezinformacja i destabilizacja (wykłady na chomiku).

Istotę sumienia mamy sprecyzowaną w Katechizmie Kościoła Katolickiego (art. VI 1776-1802), gdzie czytamy między innymi, że sumienie jest najskrytszym miejscem w człowieku, w którym pozostaje on sam z Bogiem, jest prawem, którego człowiek sam sobie nie nadaje a któremu powinien być posłuszny. Sumienie w odpowiedniej chwili nakazuje dobro czynić a zła unikać, jest sądem rozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje jakość moralną czynu, który chce wykonać. Sumienie osądza również konkretne wybory aprobując te, które są dobre i potępiające te, które są złe.

Każdy człowiek odkrywa w sobie to prawo, niezależnie od tego czy uznaje siebie za wierzącego czy za ateusza, ponieważ każdy człowiek ma naturę ludzką a sumienie sprzęgnięte jest z naturą a nie z poglądami. Właśnie natura ludzka odróżniająca nas od zwierząt wyposażona została przez Stwórcę w „złotą zasadę” – dobro czyń, zła unikaj, innymi słowy: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe, albo jeszcze inaczej, ale to samo, wszystko co byście chcieli aby wam ludzie czynili i wy im czyńcie. Złota zasada jest tworzywem pierwotnym, na którym oparte jest sumienie – przestrzeń przebywania człowieka z Bogiem.

Odwołanie się do prawa naturalnego umożliwiło wyrok skazujący w procesie w Norymberdze. W pewnym momencie obrońcy niemieckich przestępców hitlerowskich wykazywali ich niewinność akcentując fakt, że przecież działali zgodnie z prawem stanowionym w państwie demokratycznym, stosowali się do poleceń demokratycznie wybranego rządu i wypełniali rozkazy dowódców powołanych przez ten rząd. Więc jaka jest ich wina? Wobec takich argumentów jedynym skutecznym okazał się ten: „jeśli prawo stanowione jest sprzeczne z prawem naturalnym to obowiązuje prawo naturalne” (i to jest argument dla nas w dyskusji o zalegalizowanie aborcji, eutanazji czy postulatów środowisk LGBT i… prawo do życia, męskość i kobiecość to prawo naturalne a nie jakieś „kościółkowe” fanaberie). Dla sumienia nie zatłuczonego pieniądzem, wszystko to jest oczywiste.

Prawo naturalne jest zasadą ogólnoludzką a nie katolicką. Musi być przestrzegane dla dobra wspólnego ludzi żyjących w społecznościach. Jest nie kodyfikowane a na całym świecie jest wiadomo, że pewnych rzeczy się nie robi a inne wręcz należy czynić. Z prawa naturalnego wywodzi się również:

– prawo do życia dla KAŻDEGO (przykazanie V),

– prawo do prokreacji i rodziny w znaczeniu biologicznym (przykazanie IV, VI, IX),

– prawo do własności, czyli posiadanie i dysponowanie owocami swej pracy (złodziejstwo wszędzie nazwane jest złem, bo przede wszystkim niszczy więzi międzyludzkie – przykazanie VII, X),

– prawo do godności ludzkiej – pewnych rzeczy się nie robi, bo uwłaczają człowiekowi i poniżają go. Poczucie godności, czyli szacunku dla samego siebie, wpisane są w dobrze funkcjonujące sumienie (przykazanie VIII),

– prawo do religii – człowiek z natury swej jest religijny (przykazanie I, II, III).

Przypisy prawa stanowionego przez człowieka i obowiązujące w danym państwie, łamiące powyższe przywileje człowieka wynikające z jego natury, nie obowiązują w sumieniu.

Powyższe, oczywiste prawa przynależne istocie ludzkiej, zostały zebrane, skodyfikowane i zdeponowane w 10. Przykazaniach Bożych. Zatem, Przykazania Boże nie mają charakteru religijnego, a tym bardziej katolickiego tylko ogólnoludzkie, bo wyrażają to, co konstytuuje osobę ludzką. Mogą więc i powinny być przyjęte przez wszystkich ludzi nie zależnie od ich przekonania, wyznania czy poglądu na świat. Żadne przykazanie nie kłóci się z prawem naturalnym, ale wynosi do szczególnej godności osobę, która je zachowuje w swoim życiu. Przekraczanie przykazań czyni z ludzi bydlątka lub bestie. Kto działa w granicach przykazań ten człowiek.

Sumienie prawe (drżące jak wspomniana już igła magnetyczna, wskazująca każde odchylenie od kierunku) formuje się przez wierność Bożym Przykazaniom i w ten sposób dojrzewa.

Sumienie niedojrzałe, przynależne dziecku, które rozróżnia na poziomie „przyjemne-przykre” „ciepłe-zimne”, „cacy-be”, niestety występuje coraz częściej u dorosłych. Funkcja rozróżniająca sumienia ma u dorosłych troszeczkę inny odcień niż u dziecka i brzmi: „to, co łatwe to przyjemne, to, co trudne to przykre”. Czym zajmuje się duża grupa młodych – głównie sobą (chorują na narcyzm), co pochłania dużą grupę dorosłych – hedonizm (jak by tu się dobrze zabawić). Działanie pod wpływem emocji i dążenie do niezależności u dziecka „ja chcę” jest naturalne, bo w ten sposób kształtuje ono swój charakter i osobowość. Od dorosłego oczekuje się rozwagi, uwagi i powagi w formułowaniu i wyrażaniu swych sądów a nie rozedrganych emocji. Sumienie jest sądem rozumu, który ma górować nad emocjami. Niestety, prawdziwi wrogowie ludzkości wkładają wiele wysiłku, by oduczyć ludzi posługiwania się rozumem, a bazować na emocjach i widać jak im to się dobrze udaje.

Moda staje się doskonałym nośnikiem w krzewieniu życia wbrew przykazaniom, czyli wbrew prawu naturalnemu. Przykładem może być pozbawianie ludzi, a zwłaszcza dzieci uczucia wstydliwości. Wstydliwość dana została tylko człowiekowi (zwierzęta jej nie posiadają) w celu obrony sfer intymnych. Tam dokonuje się akt stwórczy nowej istoty ludzkiej i ma być zacieniony pewną sferą tajemnicy, ponieważ tu sam Bóg współdziała z ludźmi. Być może dlatego sfera intymności został całkowicie odarta ze swej godności, z płodności, wyszydzona, zwulgaryzowana, wystawiona na widok publiczny, by poniżyć człowieczeństwo, zrównując go ze światem zwierzęcym, a jednocześnie ukrócić narodziny nowych istot ludzkich. Co powie na to sumienie człowieka, który zna VI i IX przykazanie Boże? Przez wieki cnota skromności wyznaczała standardy życia społecznego w zachowaniu, ubraniu w mówieniu i wchodziła w zakres moralności. Właśnie to jest współcześnie niszczone przez pornografię, przez konformizm (wszyscy tak robią, mówią, ubierają się…), bo taka moda.

Usprawiedliwianie zachowań niezgodnych z prawem naturalnym przeżytą traumą, toksycznymi rodzicami czy dziadkami, uwarunkowaniami genetycznymi, ma swoje racje. Jednak nie powinno być zbyt akcentowane, bo człowiek źle postępujący nigdy się nie poprawi, ponieważ wmawia mu się, że winni są inni nie on. Nie mówiąc już o technikach psychoanalizy podających sposoby zrzucania winy na kogoś innego, a wybielające pacjenta na kozetce.

Proponowane formy ucieczki od wyrzutów sumienia i zagłuszania go, nie prowadzą do ich zaniku, lecz do wyparcia w podświadomość, gdzie zamieniają się w neurotyczne poczucie winy powodujące ćmiący ból, w nienawiść wobec niewinności, w różne nerwice, obsesje, migreny. Ból sfery psychicznej przechodzi na ciało i nie skutkują przepisywane leki czy kuracje, ponieważ diagnoza jest niewłaściwa (przykładem może być syndrom poaborcyjny pojawiający się po wielu latach u starszych już kobiet, świętokradzkie Komunie Święte, które zwielokrotniają grzechy, czy bluźnierstwa). Można by tu przytoczyć też wypowiedź jednej z uczestniczek czarnych marszów: „z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że aborcja jest moim hobby” albo zachowania Nergala drącego Biblię podczas swego występu, albo ostatnie wybryki transseksualisty Rafaellali. Mamy tu przykłady zatłuczonego sumienia, które da o sobie znać znacznie później, ale nie wiadomo w jakiej formie.

Dźwigając takie ciężary duchowe, człowiek utożsamia się, oczywiście z czasem, z winą i grzechem oraz nabiera przekonania, że nic nie jest w stanie mu pomóc. Faktem jest to, że wyrzuty sumienia leczy tylko spowiedź. Ona nie tylko uwalnia od grzechów, ale jeszcze je oddala od spowiadającego człowieka. Problem w tym, że ani lekarze, ani pacjenci nie traktują jej poważnie. Czasami z niewiedzy, czasami ze zwykłego lekceważenia, czasami z niewiary i pogardy dla Jezusowych sakramentów.

Powszechną wiedzą jest to, że człowiek posiada sumienie i że ono ocenia jego czyny. Mniej powszechną, że trzeba je całe życie formować, by było prawe i prawdziwe, bo tylko takie zapewnia wolność i rodzi pokój serca. Pracy nad własnym sumieniem bardzo potrzebujemy, ponieważ mamy wady i słabości, stale jesteśmy narażeni na negatywne wpływy (wiele na ten temat wspomniano powyżej) i kuszeni, by wybierać własny sąd, a autorytet odrzucać.

Sumienie jako pierwiastek życia Bożego w nas żywo reaguje na przestrzeganie lub przekraczanie prawa naturalnego. Prawo naturalne został zwerbalizowane w Dekalogu, o czym mówiliśmy powyżej. Zatem, właśnie Dekalog jest takim lustrem, w którym może przeglądać się dusza człowiecza poszukująca punktów odniesienia dla oceny swoich czynów. Nie inaczej nas uczono. Już pierwsze rachunki sumienia robiliśmy w oparciu o 10 Przykazań Bożych. Jako ludzie dorośli zdajemy sobie sprawę, że Dekalog określa minimum w duchowym wzrastaniu. Jeśli więc ktoś wypełnia je wszystkie niech nie myśli, że nie ma się z czego spowiadać. Wystarcz przyłożyć do siebie Jezusowe 2 Przykazania Miłości, które streszczają 10 przykazań Bożych i spojrzeć głębiej w swoje wnętrze. Z pomocą Słowa Bożego, które jest światłem i modlitwy dostrzeże obszary pracy, którą musi wykonać, by stawać się człowiekiem szlachetnym.

Wychowywanie sumienia do drżenia odbywa się w następujących obszarach:

  1. Przystępować często do sakramentu pokuty po uprzednim dobrze zrobionym rachunku sumienia a pomaga w tym wiedza.
  2. Znać zasady formowania prawego sumienia to pierwszy etap, uznać je za swoje, to etap drugi, a czynić z nich osnowę dla swego życia to etap trzeci i chyba najtrudniejszy. Mamy jednak osoby, które właśnie tak przeżyły swoje życie, uznane za piękne i wartościowe. Teraz są dla nas wzorem i dowodem, że to się da zrobić. Jeśli oni mogli, to dlaczego my nie możemy? Przykładem wierności wyznawanym zasadom jest Sokrates, który nie chciał oddać czci bóstwom państwowym, bo miał przeczucie Boga jedynego. Sprzeciwił się państwu, więc zasądzono go na śmierć i choć miał sposobność do ucieczki nie zrobił tego za względu na głoszone poglądy. Wypił truciznę cykutę – pieczętując wierność samemu sobie. W Starym Testamencie mamy postać Eleazara, wiernego Bogu starca, który zmuszany przez pogan, nie zjadł mięsa wieprzowego, by nie dawać złego przykładu młodzieży. Również wszyscy męczennicy prezentują postawę szacunku dla swego sumienia, a wśród nich św. bp Cyprian, który miał wrzucić kilka ziaren kadzidła dla cesarza, oddając mu tym gestem cześć boską. Jednak nie zrobił tego, bo wielu chrześcijan upadłoby na duchu widząc swego biskupa jak zdradza Jezusa. Oddał życie umacniając innych w wierze. Warto tu przywołać postać Tomasza Morusa, który wystąpił przeciw królowi Henrykowi VIII, gdy ten z powodów osobistych oderwał kościół w Anglii od kościoła rzymskiego. Tomasz Morus złożył urząd kanclerski i nie pojawił się na uroczystości ustanowienia króla głową Kościoła w Anglii i odmówił złożenia hołdu królowi jako zwierzchnikowi Kościoła. Zaaresztowany modlił się za króla, który skazał go na ścięcie. Wyrok wykonano na człowieku wiernym świętym zasadom religijnym. Do grona wiernych swemu sumieniu należą niewątpliwie polscy żołnierze niezłomni, którzy ginęli w ubeckich katowniach tylko dlatego, że nie chcieli wyrzec się wolnej ojczyzny, czy nie chcieli zdradzić swych kolegów. Oni zachowali się tylko „jak trzeba” – czyli zgodnie ze swym sumieniem. Nie sposób wymienić tu wszystkich osób godnych naśladowania za wierność Bogu, zasadom i sobie samemu. My, żyjący teraz, też mamy wiele możliwości przeciwstawiania się kłamstwu, które codziennie jest serwowane w niektórych mediach, a którym nasiąkają nasi znajomi, czy bliscy. Czy potrafimy reagować? A jeśli tak, to ile nas to kosztuje? Ile trzeba siły ducha, by trwać w środowisku wrogim naszym poglądom i znosić czyjeś impertynencje. Kiedy pokonujemy swój lęk przed drwinami, kpiną i patrząc w oczy swemu adwersarzowi, spokojnie wyrażamy swój pogląd na daną sprawę zyskujemy siłę. Trudne jest to wszystko, ale pamiętać należy, że to, co obronimy, to w nas działa.
  3. Umieć przyznać się do swoich win nie tylko w czasie spowiedzi świętej, ale też przed ludźmi. Oskarżać innych przychodzi człowiekowi bardzo łatwo i na ogół krytyka jest celna. Rzeczywiście grzechy innych ludzi nie są przed nami zakryte w przeciwieństwie do naszych własnych. Trzeba wiele pracy włożyć w swój rozwój duchowy, by wreszcie zauważyć swoje wady, nazwać je, przestać się nieustannie usprawiedliwiać przed sobą samymi zacząć pracę właśnie nad sobą samym. Tylko wtedy człowiek będzie w stanie poprosić swego bliźniego o przebaczenie a prośba taka wytrąca broń nawet najtrudniejszemu przeciwnikowi.
  4. Pokuta. Sumienie powinno boleć a my reagować na ten ból chęcią poprawy. W przeciwnym razie staje się ono zdrewniałe i przestaje działać. Jeśli człowiek niewiele troszczy się o dochodzenie do prawdy i dobra, doprowadza do tego, że sumienie wskutek przyzwyczajenia do grzechu stopniowo ulega całkowitemu zaślepieniu i człowiek brnie w zło bez żadnych hamulców. Co więcej, jest odpowiedzialny za zło, które popełnia. Nie działa w tym przypadku ignorancja (niewiedza), z powodu której sumienie wydaje błędne sądy, a zatem zło jest złem, ale nie zawsze jest przypisywane osobie, która je dokonuje. Osoba taka wymaga pracy nad skorygowaniem błędów sumienia. Pokuta jest tu skutecznym środkiem wychowawczym dla sumienia. Mocno uświadamia niegodziwość czynu, zadość czyni pokrzywdzonemu i przywraca równowagę wewnętrzną. Dobrze to pokazuje film „Misja”, gdzie nawrócony handlarz ludźmi (rdzennymi mieszkańcami Amazonii) i zabójca swego brata sam sobie nałożył niecodzienna pokutę. W drodze na misję umieszczoną w puszczy ciągnął za sobą cały ciężki ekwipunek rycerski umieszczony w sieci. Kiedy to na końcu drogi, po morderczym pokonaniu skalnego, bardzo stromego przejścia spotykają Indian, jeden z nich nożem przecina sznur i cały ciężar wpada do rzeki a ta unosi go w dal. Twarz pokutnika wyraża wszystko, co przeżywa ów człowiek. Przede wszystkim radość połączoną ze szlochem, poczucie uwolnienia z zapiekłego poczucia winy, choć dawno się wyspowiadał. Gest Indianina odczytał jako przebaczenie za krzywdy wyrządzone jego braciom. Podobnego, głębokiego wzruszenia doznają osoby spowiadające się po wielu latach i przyjmujące Boże przebaczenie ich ciężkiego grzechu – pewnie nie jednego, na kolanach i z wielką ulgą. Konfesjonały częstochowskie nie jedno słyszały i nie tylko one.

Tak prowadzone i pielęgnowane sumienie będzie niezawodne w ocenie naszego postępowania i w ocenie rzeczywistości wokół nas. Nie będzie problemu z rozeznaniem i właściwą interpretacją narzucanych nam nowości w życiu społecznym i wyznaczaniu standardów w życiu osobistym. Jasna i wyraźna stanie się intencja niszczenia obecnego porządku przez ludzi o złej woli, zawarta w idei budowy nowego świata, a my będziemy umieli się jej przeciwstawić w dostępnym nam zakresie. Okazuje się, że nie jesteśmy bezbronni. Sumienie – wewnętrzny głos Boga w nas jest naszą zbroją, tylko trzeba o nie dbać.

Zaskakujący jest fakt, że niewidzialne sumienie jako składowa życia wewnętrznego jest w twarzy człowieka. To właśnie twarz danego człowieka jest wyzwaniem dla drugiego, czy budzi w nim człowieczeństwo, czy bestialstwo. Wyrazem twarzy komunikujemy nie tylko emocje, nie tylko zapisane są w niej przeżycia. Czasami twarz wewnętrzna, w której przegląda się Bóg wychodzi na zewnątrz – jak piękna jest wtedy twarz człowieka, rozświetlona jakimś światłem, jakimś trudnym do opisania blaskiem. Niby nic się nie zmieniło, rysy pozostały te same, a jednak przyciąganie takiej twarzy jest przemożne i chciałoby się być blisko. I odwrotnie, są twarze odpychające jakieś puste, budzące niepokój, a nawet grozę, zniechęcają do podtrzymywania kontaktu. Twarz naprawdę objawia to, co jest w środku. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jeśli ktoś jest dobrym aktorem i chce nas zmylić to udaje mu się, ale na krótką metę. Pierwsze wrażenie szybko mija, a prawda o człowieku zapisana w jego twarzy objawia się z całą ostrością.

Drżenie sumienia to jego wrażliwość i niezawodność. Warto przyjrzeć się własnemu, jak mnie prowadzi, czy biorę po uwagę jego cichy szept we mnie, czy zapamiętuję sytuacje, gdy z ulgą mówię samemu sobie „jak dobrze, że posłuchałem dobrego natchnienia” i staram się je powtarzać?

Warsztaty

Zastanawialiśmy się nad pytaniem „Jakie są teraz największe trudności i zagrożenia dla niedojrzałych sumień dzieci i dorosłych”?

Jak wykazano wyżej istnieje mnóstwo zagrożeń upośledzających działanie sumienia lub zupełnie pozbawiających go oddziaływania na decyzje człowieka. Jeżeli dorosły posiada sumienie niedojrzałe to jakim będzie nauczycielem dla swego dziecka, przy czym dziecko ma prawo mieć je niedojrzałe a dorosły już nie. Tyle teoria a praktyka jest inna. Dorosłym też jest trudno rozumieć to, co dzieje się wokół nich i jak są manipulowani.

– Pierwszym i chyba najważniejszym elementem przebudowy świadomości człowieka jest negacja Boga oraz umiejętne ośmieszanie i krytykowanie wszystkiego, co wiąże się ze sferą wiary w Boga. Niektóre gazety, a zwłaszcza stacje telewizyjne promujące libertynizm, używając przeróżnych środków wyrazu (komentarze wcześniej wykreowanych celebrytów, dyskusje przygotowanych do tego ekspertów i objaśnienia ateistycznych naukowców oraz filmy, piosenki, programy rozrywkowe) przekonują, że nowoczesny człowiek, wtedy jest nowoczesny i postępowy, gdy nie identyfikuje się z religijnością, wiarą w Boga czy życiem sakramentalnym, bo to wszystko to mrzonki i bajki pochodzące z zamierzchłych czasów, gdy ludzie byli ciemni. Ponieważ współczesna nauka powoli dyskredytuje dawne przekonania, a Boga czyni Wielkim Nieobecnym, to nie można być człowiekiem wierzącym i praktykującym. Kto to robi ten jest śmieszny. Słuchając latami takich programów człowiek pozwala się uwodzić aż w końcu traci wszelkie związki z Bogiem i Kościołem. Nie uważa za stosowne kierować się sumieniem, bo go nie słyszy, bo go w sobie zagłuszył, ale wciąż myśli, że jest chrześcijaninem i po cichu wierzącym – stąd te polskie statystyki. A wystarczy przestać słuchać tych stacji i dobrać sobie programy, w których nikt nikim nie manipuluje, a prawda jest szanowana.

Sumieniu bardzo zagraża ideologia gender. Jest to lekko zmieniona ideologia komunizmu. Z koloru czerwonego zmieniła się tęczowy. Jednak pozostała walka z Bogiem i religią tylko innym sposobem, wystąpienia przeciw poprawności politycznej kończą się prześladowaniem jednak nie w ubeckich katowniach, ale na twitterze albo przez procesy sądowe prowadzone przez zaprzyjaźnionych sędziów, albo przez kary finansowe. Przykładem mogą być procesy wytaczane rodzicom kwestionującym pracę w szkole edukatorów seksualnych. Procesy dotyczą zniesławienia tychże edukatorów i potem tłumacz się, że nie jesteś wielbłądem – takie uprzykrzanie życia i ostrzeżenie dla innych rodziców w innych szkołach. Innym przykładem niech będzie obrończyni życia dzieci nienarodzonych Kaja Godek i to, co się z nią wyprawia. Jak bardzo potrzebne jest prawe sumienie i odwaga, by chociaż poprzeć prześladowanych obrońców naszych wartości chrześcijańskich i solidaryzować się z nimi.

– Okazuje się, że prawdziwym zagrożeniem dla sumienia dzieci są nowoczesne bajki (były one tematem osobnej sesji formacyjnej „Bajki dla i nie dla dzieci” z 15.01.2011 r. sprawozdanie z niej na Chomikuj.pl/-KK). Rodzice i nauczyciele muszą być czujni, zwłaszcza gdy w tych nowych produkcjach pojawiają się tematy homoseksualnych zwierzątek, chłopczyków czy dziewczynek w dziwnych sytuacjach. Nie lekceważmy tego, bo to bajeczki. Naprawdę jest to metoda deprawacji, tak wsącza się w umysły dzieci te kłamstwa i potem trudno to korygować, jeżeli w ogóle jest to możliwe.

– Dużą trudnością w procesie formowania sumienia u dzieci jest nieobecność Dekalogu w przekazie pokoleniowym. Brak przykładu dorosłych w codziennym praktykowaniu takiego życia, które zgodne jest z przykazaniami. O nich się nie pamięta, o nich się nie mówi i nimi się specjalnie nie kieruje, a potem idzie się od czasu do czasu (w święta obowiązkowo) do kościoła i załatwione. A przecież wystarczyłoby skomentować wobec dziecka jakiś dobry czyn: „tak postąpiłam, bo takie jest przykazanie” lub gdy są problemy wychowawcze, a zawsze są, „tak nie wolno postępować, bo przekracza się przykazanie” i w danej sytuacji, w sposób naturalny coś więcej na ten temat mówić dziecku. A jak dodamy do tego wspólną modlitwę przepraszającą, proszącą dziękującą czy wychwalającą Boga, to będą z tego naprawdę dobre owoce.

Bolączkami polskiego katolicyzmu, które nie pomagają dorosłym (a tym bardziej dzieciom, które mają naśladować dorosłych) w pracy nad sumieniem jest: fideizm (niemożność rozumowego poznania prawd wiary – doktryna potępiona przez Kościół. Jeśli nie mogę poznać swym rozumem to jak mam być z tego rozliczany), indywidualizm i sentymentalizm. Życie wiarą jest wspólnotowe. Świętość jednych udziela się drugim, grzeszność niektórych rani pozostałych. W katolicyzmie nikt nie jest samotną wyspą. Sentymentalizm niewiele ma wspólnego z realizmem, a realizm wiary jest drogą do nieba. Pozostawanie w błędnym mniemaniu o swojej wierze jest dużą przeszkodą w dobrej spowiedzi świętej, która ma być poprzedzona rachunkiem sumienia.

Przeciwko formowaniu sumienia, które domaga się stawiania dziecku i nie tylko dziecku pewnych ograniczeń, działa wtłaczane prawo wyboru, ale tylko w sferze seksualnej i sferze religijnej, i to jeszcze najlepszy byłby wybór sugerowany. W pozostałych sferach życia jest już ciszej o prawie wyboru, ponieważ, by być nowoczesnym trzeba myśleć tak, jak tego chcą kreatorzy nowoczesności, trzeba lubić to, co jest przedstawiane i potępiać to, co zagraża ich władzy, trzeba dostosować swój styl życia do jedynie słusznego schematu. Prawo wyboru jest niezbywalnym prawem człowieka dorosłego, działającego w całkowitej wolności i rozeznaniu sytuacji a nie dziecka, które podlega władzy rodzicielskiej, nowocześnie rozumianej jako hodowanie a nie wychowanie. Dlatego wszelkimi sposobami wytrąca się ją z rąk rodziców np.: przez robienie dziecku „wody z mózgu” prawem wyboru. Dziecko w domu ma przestrzegać reguł tego domu i w tym nie ma wyboru. Kategoryczność rodzica ma sens i jest pożyteczna dla formującego się charakteru i sumienia dziecka.

– Trudnością w utrzymaniu zasad kształtujących sumienie, a zaszczepionych w domu rodzinnym jest nacisk grupy wiekowej, w której funkcjonują dzieci, a szczególnie nastolatki. Jak mają działać rodzice, by dzieci same chciały trwać w przykazaniach. To jest problem prawie każdej rodziny żyjącej wiarą na serio, a doświadczającej buntu nastoletnich dzieci. Radą na to jest: – nie zmieniane stylu życia dlatego, że dzieci nie chcą już w nim uczestniczyć. Stałość i niezmienność domowych zasad (nawet bez udziału dzieci) da w końcu efekt, nawet po latach (tylko na tym, co stawia opór można się oprzeć), – stosowanie zasady „lepszy przykład niźli wykład”, – mniej słów więcej gestów charakterystyczne dla męskiego wychowania, – jeśli stajemy wobec wyśmiewania, że coś w naszym domu jest zacofane, należy zadać pytanie: „no dobrze, jeśli z tego zrezygnujemy, co lepszego będzie w zamian”?

zagrożeniem dla formowania prawego sumienia jest wspomniana już wyżej moda, na którą reagują przede wszystkim młodzi ludzie. W pewnym momencie nic nie jest ważne tylko to, by mieć wszystko, co mają inni. Przykładem mogą być coraz to powszechniejsze tatuaże. W zderzeniu z tą modą można wyjść obronną ręką mając pewną wiedzę. Otóż wielu spośród trudniących się tatuowaniem ludzi tak zwanych „dziergaczy” jest okultystą. Nie wiadomo, co on wpisuje w tatuaż w farbę i co czyni podczas tatuowania, gdy człowiek broczy krwią. Ta wiedza powinna dać do myślenia nawet bardzo zaślepionemu człowiekowi i starszemu, i młodszemu, zwłaszcza temu który czuje się wierzącym. Pismo święte jest przeciw tatuażom.

– oceniając „wykwity współczesnej sztuki” dobrze wracać do korzeni naszej kultury, do pierwowzorów greckich, gdzie panowała zasada: „dobre musiało być piękne, a piękne dobrem”. Kształtowanie gustów ma znaczenie dla rozwoju młodego człowieka. Pozwala rozróżniać i nazywać, dlaczego coś jest dobre, i może przełożyć się na sposób życia. Początkowo prawdopodobnie spotkamy się z kontestacją czy sprzeciwem i powinniśmy być na to przygotowani. Jednak z czasem i ten wysiłek rodzica czy nauczyciela przyniesie efekt.

 

zdjęcia: Anna Nycz

IV NIEDZIELA WIELKANOCNA
21.04.2024


ogloszenia

intencje





 [aktualizacja: 29.01.2024]
Na rok 2024

katechumenat